
Z ciemności do światła:
Dark Retreat i odrodzenie świadomości
w buddyzmie tybetańskim
.png)
W świecie, w którym światło nigdy nie gaśnie, zapomnieliśmy, czym jest prawdziwa ciemność. A jednak w sercu buddyjskich tradycji Tybetu istnieje praktyka, która od wieków uczy, że właśnie w ciemności można zobaczyć najwięcej. To dark retreat — odosobnienie w całkowitej ciemności, gdzie zewnętrzne światło ustępuje miejsca światłu wewnętrznemu.
W języku tybetańskim praktyka ta nosi nazwę mun mtshams, co dosłownie znaczy „przebywanie w ciemności”. To głęboka praktyka duchowa obecna w naukach Dzogczen — zarówno w tradycji Bön, jak i w szkołach buddyzmu tybetańskiego, takich jak Nyingma czy Kagju. Jej celem jest bezpośrednie rozpoznanie natury umysłu — rigpa, czyli czystej, pierwotnej świadomości.
Nauczyciele Bön, tacy jak Shardza Tashi Gyaltsen czy Tenzin Wangyal Rinpoche, uczą, że ciemność jest przestrzenią, w której można spotkać samego siebie — bez pośrednictwa zmysłów, form i pojęć. Tybetańscy nauczyciele mówią, że w tym stanie rozpuszczają się granice między snem a jawą, światłem a ciemnością, „ja” a światem.
W miarę pogłębiania się praktyki w ciemności pojawiają się spontaniczne świetliste punkty i mandale — zwane tigle. Tybetańskie nauki opisują je nie jako wytwór wyobraźni, ale jako bezpośredni przejaw subtelnej świadomości. To chwila, w której proces postrzegania odwraca się – świadomość nie patrzy już na świat, lecz rozpoznaje samą siebie.
W naukach Dzogczen mówi się, że w każdym z nas obecne jest przejrzyste światło umysłu. Na co dzień zasłania je nieustanny potok myśli i wrażeń, które tworzą złudzenie oddzielenia między nami a światem. W praktyce Dark Retreat wszystko to zaczyna się wyciszać. Świadomość przestaje szukać bodźców na zewnątrz i zwraca się ku sobie, odkrywając własną naturę.
W Tybecie Dark Retreat nie jest zwykłym odosobnieniem. To symboliczna podróż przez śmierć i odrodzenie, zakorzeniona w filozofii bardo – naukach o stanach przejściowych świadomości. Kiedy znika światło, ustaje rytm dnia, a zmysły tracą oparcie, praktykujący zaczyna doświadczać siebie tak, jak świadomość doświadcza istnienia po śmierci: bez formy, bez punktu odniesienia, w czystej, nieskończonej przestrzeni obecności. W naukach Dzogczen śmierć nie jest końcem życia, lecz przejściem świadomości w inny sposób istnienia. W Dark Retreat proces ten staje się namacalny. Pierwsze dni to symboliczna śmierć — rozpad struktur, wycofanie zmysłów, konfrontacja z lękiem przed pustką. Gdy umysł przestaje się opierać, pojawia się cisza, jasność i światło — znak, że świadomość zaczyna poznawać siebie.
W ciemności praktykujący przechodzi przez własne bardo — nie symbolicznie, ale realnie, w doświadczeniu ciała i umysłu. Ciemność staje się laboratorium przemiany: przestrzenią, w której świadomość uczy się umierać i rodzić jednocześnie. W tradycji tybetańskiej istota odrodzenia to nie powrót w nowe ciało, lecz przebudzenie nowego widzenia. Odradzamy się za każdym razem, gdy pozwalamy umrzeć temu, co nieprawdziwe.
W tym ujęciu Dark Retreat można postrzegać jako doświadczenie głębokiej przemiany świadomości – powolne wygasanie dawnych schematów postrzegania i narodziny nowego sposobu widzenia, opartego na przejrzystości, spokoju i wewnętrznej ciszy.